Najwięcej wysiłku kosztowało mnie odnalezienie ruin na górze Zamkowej (Grodziszcze) koło przełęczy Woliborskiej, fotografie wrzuciłem ostatnio. Położone na górze, w środku lasu. Trzy razy specjalnie jechałem szukać tych ruin - błąkałem się o zmierzchu, po lesie zasypanym śniegiem - dopiero ostatnia wyprawa uwieńczona została sukcesem. Do ruin nie prowadzą bezpośrednio żadne oznaczone szlaki. Trzeba leśną drogą przejechać lub przejść 1,8 km i potem w określonym miejscu skręcić w bok i wąską ścieżką wzdłuż grzbietu przejść kolejne 500 m. Te ruiny bardzo sobie cenię z uwagi na te "ciężkie" poszukiwania.
Ze 3 razy robiłem podejścia do Białego Boru - trochę posunąłem się do przodu, ale nadal nie dotarłem do miejsca, w którym istniał zamek.
Porażką był Nowogard (pisałem już o tym kiedyś) - ponoć pozostałości zamku są na terenie zakładu karnego. Zapytany klawisz powiedział, żebym poszedł "z drugiej strony - tam gdzie robią buty" (pewnie zakład gdzie pracują więźniowie), niestety była niedziela, 7 rano, butów więc tego dnia nie "robiono", a ja pojechałem zwiedzać inne zamki.
W Karlinie za pierwszym razem wpuszczono mnie w maliny - miejscowi o zamku nie słyszeli - więc napuścili mnie na zabytkowy spichlerz w pobliżu zamku.
Porażkę odniosłem w paru miejscach wymienianych przez mapę zamków - a to od kilkudziesięciu lat na tym miejscu stała piekarnia, albo stawy rybne, albo zalane jeziorem itd.
W Dubiecku poniosłem porażkę, bo wszystko było ogrodzone, przez liście nie było nic widać, na bramie nie było dzwonka, numeru telefonu, nie było kogo zapytać o pozwolenie na wejście.
Gamoń na portierni zamku w Wieliczce nie chciał mi pozwolić wejść (zamek zamknięty w południe we wtorek w sezonie turystycznym) 10 m za bramę żeby zrobić kilka fotek - odsyłając mnie do dyrekcji po pozwolenie.
Ostatnią porażkę poniosłem w Środzie Śląskiej - lepiej położony względem słonecznego oświetlenia fragment muru zamkowego położony jest za budynkiem sądu na terenie przyległym - nie wpuścił mnie tam chamski (dosłownie)kierownik ekipy remontowej. Pewnie gdyby sąd normalnie tam funkcjonował, nie byłoby problemu - tak jak nie miałem problemu ze zgodą na fotografowanie dziedzińca sądu-zamku w Rzeszowie.
Zazwyczaj gdy trzeba się przedzierać przez pokrzywy, akurat mam na sobie krótkie spodenki - jestem do tego przyzwyczajony, ale tak palących jak w Fałkowie jeszcze nie spotkałem i tak ogromnych jak w Lipieńku - wyższych niż ja
Dodane po 4 minutach:
Aha, porażką była Rudna - przez jakiś czas na stronie zamiast zupełnie nie istniejącego zamku na stronie miałem fotografie ruin pałacu w Starej Rudnej.
W Jakubowie za pierwszym pobytem sfotografowałem pałac, zamiast ziemnych szczątków zamku - oczywiście kolejny klasyczny przykład tego że miejscowi każdy starszy zrujnowany budynek nazywają zamkiem