Dołączył(a): 2008-05-30 05:14 Posty: 3119 Lokalizacja: Wrocław
|
Wrote: jakie niezależne państwo i czyje? Wiesz jaki był skład narodowościowy tego państwa? Chyba kpisz. Równie dobrze możesz napisać, że po bitwie pod Kurskiem Niemcy też walczyli o niezależne państwo. Albo, że wojna polsko - bolszewicka była godna i uczciwa bo miała uwolnić lud przed kapitalistami. Ba, każda strona może przedstawić jako wojnę, którą prowadziła jako godną i uczciwą. Więcej dystansu do historii radzę. Nie - nie kpię Łukasz, co raz mniej mi się podoba dyskutowanie z Tobą skoro tak to traktujesz. Czy znasz rolę Śląska w trakcie - nazwijmy to - 'podnoszenia się' Prus z 'upadku'? O składzie narodowościowym jakiego Państwa tu piszesz? Mnie tu nie obchodzi Wielkopolska czy Pomorze ale Śląsk. Prowincja ta była w dużej mierze pod okupacją francuską i to tu m.in. zainicjowana została wojna. Słynna odezwa wzywająca obywateli do walki z okupantem ( ogłoszona przez Fryderyka Wilhelma III właśnie we Wrocławiu w marcu 1813 r. wywołała entuzjastyczne reakcje mieszkańców obecnego Dolnego Śląska. Natomiast z zupełnie innym odbiorem spotkała się na Górnym Śląsku, gdzie ludność tamtejsza do związku z Prusami się nie poczuwała, co zresztą jest zrozumiałe z powodu szeregu przyczyn historycznych i społeczno-religijno-ekonomicznych. Dokonywane przez Ciebie zrównywanie wojny wyzwoleńczej z 1813 r. z barbarzyńską wojną niemiecko-rosyjską w latach II wpjny śiwatowej jest zupełnie nie uzasadnione i jestem przekonany, że każdy rozsądny historyk nie podtrzymał by Twego stanowiska. O ile w trakcie walk wynikłych w dużej mierze samorzutnie, oddolnie ( tworzenie ochotniczych oddziałów mieszczaństwa, studentów i młodzieży szlacheckiej ) na Śląsku w 1813 r. dążono do wyzwolenia prowincji jak i Państwa spod cudzego zwierzchnictwa ( pomijam nieistotną tu kwestie zaboru pruskiego bo jego obecność w granicach Prus nie miała tu fundamentalnego znaczenia i niewiele miała wspólnego z patriotyzmem pruskim ) to napaść na Rosję w 1941 r. miała zupełnie odmienne cele. Nie życzę sobie Twych rad co do dystansu do historii jakiego Twym zdaniem rzekomo mi brakuje, ja takiego odczucia nie mam, natomiast odnoszę wrażenie, że albo brak Ci wiedzy albo obiektywizmu i rzetelności. Nie ma porównania pomiędzy ruchem wyzwoleńczym i patriotycznym jaki rozwinął się w czasach okupacji napoleońskiej na Śląsku szczególnie i dał początek nowoczesnemu patriotyzmowi pruskiemu, dotyczącemu/obejmującemu bynajmniej nie wyłącznie wyższe kręgi społeczeństwa a wspominanymi przez Ciebie napaściami Rosji bolszewickiej na Polskę lub Niemiec hitlerowskich na Rosję radziecką. To dwie zupełnie inne kategorie wojen i konfliktów. Schlesische Monatshefte czytywałem na pierwszym i drugim roku, chociaż zdecydowanie więcej przyjemności sprawiała mi lektura 'Die Form' ( sama okładka bardzo pozytywnie mi się kojarzy ), jak znajdę znowu wolny czas to wrócę z chęcią do tego [quote]Tak powstała dla uczczenia zwycięstwa jednych nad drugimi i jest pomnikiem nacjonalizmu - to Twe osobiste zdanie a nie prawda ani stwierdzenie naukowe, nawet nie starasz się już zachować - wedle mnie - obiektywizmu i dystansu, jaki mi doradzasz. [quote](...)gdzie hala jest opisana jako poświęcona niemieckiemu heroizmowi i niemieckiemu narodowi i gdzie opisuje się podpory jako symbolizujące wolność, obowiązek, jedność i bohaterstwo. Hala nie miała symbolizować tylko walk narodowo-wyzwoleńczych ale i poprzez umieszczenie tam sztandarów z lat 1815, 1870,1914 głosic chwałę niemieckiego oręża w ogóle. Samo wnętrze zaś miało być przeznaczone na nationale Unterweisungsstunden Czyż cała ta symbolika była zła? Nie pojmuję dlaczego wszystko w niej podpinasz pod militaryzm i nacjonalizm. Jest to zdecydowaną przesadą nieuzasadnioną żadnymi argumentami a jedynie znajdującą podbudowę w Twym osobistym stosunku do pewnych zagadnień. Uwypuklasz jedne motywacje a inne spychasz zupełnie na bok. W dodatku jeszcze okazujesz się być w mym odbiorze niezwykle zaciekły i uparty nie zostawiając mi nawet miejsca do własnej interpretacji. Wybacz - ja otrzeźwienia nie potrzebuję. Zajmij się w tym względzie sobą proszę bo coraz częściej odczuwam jakbyś zapędzał się i traktował mnie z góry , z wyższością, czego sobie nie życzę. Mam inne stanowisko, popieram je argumentami, które - jak to rozumiem - są przez Ciebie zbywane a nie rozważane. Uszanuj to, że mam inne zdanie.
[quote]rozumiem, że chyba tylko przez nieświadomość i brak wiedzy optujesz za tym by umieścić tę halę na monetach emitowanych przez Polskę - czy Ty w ogóle się wczytał w to co napisałem wcześniej? bo po raz wtóry odnoszę wrażenie, że puszczasz wszystko obok ucha. Tak - optuję za umieszczeniem wizerunku tejże budowli – w sposób zresztą czysto hipotetyczny - na ewentualnym banknocie bądź monecie 'polskiego euro' w przyszłości. Poniższy cytat ( jak i szereg innych podobnych ) nie wpływają przecież w sposób zasadniczy na mą argumentację. Czy mam ją powtarzać? Groźny i chory nacjonalizm i imperializm niemiecki nie wyczerpują symboliki i znaczenia Hali, nie są dla mnie jej esencją, ani jako dla badacza starającego się analizować w miarę obiektywnie dokumenty z epoki ani jako dla człowieka podziwiającego kunszt Berga, jego warsztat i jego osobiste cele. Mylisz się - ani nie przez nieświadomość ani nie przez brak wiedzy optuję za takim a nie innym rozwiązaniem: po prostu kieruję się innymi wartościami niż Ty i inaczej interpretuję historię. Interpretacja jaką Ty usilnie narzucasz mi jest tylko jedną z możliwych i przybliżających do prawdy.
[quote]Celem projektanta jest zrealizować zamówienie. Nawet jeżeli służy "złej sprawie" to go to tak nie obciąża jak inicjatorów i pomysłodawców tego typu przedsięwzięć. Tym bardziej, że z historii Berga wynika, że dystansował się w latach 30. wobec NSDAP. Tylko, że nie o to chodzi. Nawet jeżeli napisałem poprzedniego posta w tonie żartobliwym, to nie znaczyło, że utożsamiam projektanta z obiektem. Przecież to kompletne nieporozumienie, a Ty uporczywie mieszasz ocenę jednego i drugiego twierdząc, że jeżeli autor był ok, to dzieło też. Czy mało słyszałeś o uwikłaniach artystów w XX wieku w sztukę służącą złej sprawie? Takie myślenie przypomina mi sposób myślenia panów z IPN à rebours (bez obrazy). zupełnie nie rozumiem pretensji do mnie zawartych w powyższym akapicie. proszę wskaż mi w mych postach miejsca, z których by wynikały wnioski jakie stawiasz na końcu swej wypowiedzi. Gdzie 'uporczywie mieszam ocenę projektanta i obiektu'? Gdzie twierdzę, iż skoro autor był ok to budowla też? Ja po prostu szczerze nie mam wiele do zarzucenia Hali Stulecia i nie zgadzam się z Twą interpretacją czy jej akcentami, tu nie chodzi o jakieś mechaniczne i automatyczne przenoszenie na zasadzie funkcji: 'no ale Berg był miły to przecież Hala też musi być taka'. Nie w tym tu rzecz: ja inaczej odbieram jej wymowę a nie staram się na siłę wyratować Berga i halę zarazem z wyimaginowanych sideł zła.
[quote]Nie żartuj. Prześledź historię tego państwa w relachach z Polską w latach 20. Republika Weimarska była państwem tak samo nacjonalistycznym jak kaizerowska Rzesza (a nawet po klęsce jeszcze bardziej), w którym liberalizm wynikał z jego słabości i kłopotów gospodarczych (inflacja, reparacje, bezrobocie) a nie z narzuconej doktryny wolności, równości, braterstwa i działce dla każdego. a czyż ja powiedziałem, że nacjonalizm był tam nieobecny? Nie dopowiadaj sobie tego co chcesz. Nie zgodzę się jednak, aby liberalizm ( ideowy ) tego Państwa wynikał z jego słabości - wbrew przeciwnie: był zamierzony i przemyślany, wcale nie narzucony. Wystarczy prześledzić losy licznych inicjatyw związanych z działaniami w zakresie budownictwa i architektury.
[quote]Poprzedzajacy ją kompleks gmachów zaprojektował Konwiarz w 1937 roku a pawilon 4 kopuł ( Austellungshalle ) Hansa Poelziga równoczesny z Halą Stulecia? A Messehalle z 1924 r. wg projektów Maxa Berga i Ludwiga Moshamera? Kojarzysz? Staatenhalle projektu Konwiarza ( przy współudziale dwóch innych projektantów: Harrego Weißa oraz Oscara Zimbala ) była tylko zwieńczeniem znacznie dłuższego procesu powiększania powierzchni wystawowych - to ledwie 1/3-1/4 zespołu poprzedzającego od zachodu Halę Stulecia. Pomijam już Wystawy Sztuki Ogrodowej i Cmentarnej z tegoż samego 1913 r. i towarzyszące im zespoły mniej bądź bardziej trwałych pawilonów - dzieł wybitnych i zapisanych na trwałe w krajobrazie Wrocławia architektów: Theo Effenbergera oraz Fritza Behrendta. Do tego jeszcze dochodzą artyści, malarze, rzeźbiarze itd. skupieni wokół Państwowej Akademii Sztuki i Rzemiosła Artystycznego ( m.in. Pautsch ). Scharoun jeszcze wtedy z Wrocławiem nie był związany, Rading trafił tu najpewniej pierwszy raz wraz z Endell'em w 1919 r.
[quote]Mój drogi, nazizm to nie był przypadek, czy też chwila słabości w świetlanej historii naszego drogiego sąsiada. To się wykluwało dość długo zanim nabrał mocy i jeszcze długo żyło w świadomości milionów wyznawców zanim oficjalnie wyzionęło ducha na stryczku w Norymberdze. gdy tak piszesz odczuwam to jak traktowanie z góry. Znam nieco historię, mój ojciec jej uczył, sam się nieco interesuję wszystkim po trochu a pewnymi rzeczami w szczególności zatem na pewne oczywistości nie musisz mi zwracać uwagi, przynajmniej nie w tej dziedzinie. Napisałeś o Hali Stulecia w poprzednim mailu tak:
[quote]Powstała by uczcić triumf jednych nad drugimi, by podbudować i symbolizować przewagę interesu własnego narodu nad innymi. Ten sam duch panował po 1932 tylko w innymi opakowaniu to właśnie potraktowałem jak zrównanie obu środowisk, być może zrozumiałem to opacznie. Podkreślić jednak muszę, że widzę znaczną różnicę pomiędzy sytuacjami i inicjatorami oraz realizatorami jacy 'zrodzili' Halę Stulecia a aktywistami, budowniczymi i inwestorami propagandowych inwestycji w III Rzeszy.
[quote]Moim zdaniem, wiele z obiektów powstałych w czasach III Rzeszy to architektura bardzo dobra. Dziwię się , że mieszkając we Wrocławiu tego nie dostrzegasz i powtarzasz obiegowe opinie o kolumnach, masach kamienia itd, itp ależ Ty mnie teraz opacznie rozumiesz! Ja nie twierdzę, że architektura z czasó nazistów jest fatalna czy zła! Ona jest w znacznej mierze bardzo przyzwoita, solidna, nieraz frapująca i ciekawa, ta wrocławska jest mi szczególnie miła i znam ją dobrze, ba! interesuję się nią - ale to co we Wrocławiu powstawało to były głównie realizacje rozsądne, skromne, wyważone, dużo mieszkaniówki, w tym także prywatnej, ledwie kilka urzędów, w większej mierze o oszczędnej kubaturze, trochę szkół, przedszkoli itp. A te rzekomo "obiegowe opinie o kolumnach, masach kamienia" dotyczą sztandarowych realizacji z czasów Trzeciej Rzeszy ( które z niewielkimi wyjątkami ominęły Wrocław za to są czy były spotykane w Norymberdze, Monachium, Berlinie i innych miastach bardziej 'eksponowanych' i 'na czele'. We Wrocławiu Bogu dzięki nie zrealizowano wszystkich wyburzeń, regulacji ani najbardziej chyba przerażającego planu budowy 'dzielnicy' czy kompleksu gmachów uniwersyteckich oraz rządowych - pasujących doskonale do owych 'obiegowych opinii' - przeolbrzymie, kubiczne kolosy pod które zamierzano wyburzyć kwartały zabudowy śródmieścia po obu stronach Odry na przestrzeni kilkuset metrów od Ostrowia Tumskiego aż po Most Grunwaldzki. Zrealizowano - jak zapewne wiesz - 'tylko' skromny fragment w postaci tzw. Regierungsgebäude czy Nowa Rejencja - Neue Regierung - obecnego Urzędu Wojewódzkiego. Skojarzenia z kancelarią Rzeszy są w przypadku tego obiektu w miarę czytelne. To co zdążono zbudować stanowić miało w pierwotnym zamyśle tylko chyba jakieś 20-30 % stanu docelowego. Zatem - moje stanowisko jest zróżnicowane i zależy od tego o czym mówimy: czy o zaiste nieludzkich w skali i odhumanizowanych budowlach użytku czy oddziaływania masowego czy też o zwyczajnych, nastawionych na służenie człowiekowi dziełach architektury utrzymujących nieraz wysoki poziom. [quote]Tak w skrócie, bo nie chcę zanudzać, polecam Ci obejrzenie lotniska na Gądowie, szpital wojskowy przy Weigla, wspomniane budynki Konwiarza koło hali Łukasz - czy Ty żartujesz? Czy myślisz, że te budynki nie są mi znane? Ja niemal fachowo zajmuję się historią i badaniem architektury Wrocławia i Śląska ( mówiąc nie skromnie całkiem ale odczułem potrzebę przekazania Ci jasnego komunikatu ) - wszystkie te obiekty są mi doskonale znane, zresztą nie wiem czy szpital na Weigla rzeczywiście wart jest polecenia, Dobesz słusznie mym zdaniem bardzo umiarkowanie odnosi się do tej realizacji. Jest ona w mej ocenie mierna architektonicznie, i wyraża ową skłonność do symetrii oraz zbyt wielkiej skali w sytuacjach w zasadzie nie uzasadnionych w pełni. Dla mnie to pewien formalizm. Nie porywa mnie ona bynajmniej. To samo się Tyczy Gądowa. Nie ma tam żadnych rewelacji ( i jeszcze ten pretensjonalny w mym odczuciu plafon na suficie sali przyjęć/odlotów ). Co innego Konwiarz i jego spuścizna. Zresztą nie tylko architektoniczna ale i badawcza ( znakomite opracowanie/album "Alt-Schlesien" z 1913 r. - wskazująca dość wyraźnie jego światopogląd i inspiracje regionem oraz klasycyzmem ok. 1800 r. w projektowaniu ). [quote]Muzeum Narodowe także jest udanym budynkiem, z jednej strony kojarzącym się z kancelarią Rzeszy ale też z ministerstwem na Szucha w Warszawie ale i magistratem w Katowicach - jak rozumiem chodzi Ci tu o Urząd Wojewódzki a nie o Muzeum Narodowe ( w istocie stojące obok i pochodzące z lat 80-tych XIX w. ). Wyżej już o tym pisałem - dobrze , że nie posunęli się dalej - bo przy obecnej skali oraz różnorodności zabudowy wokół jest to dość znośne dla ludzi a dla mnie przyjemne ( osobiście lubię ten budynek ) , jednak - jak mówiłem - pierwotne plany przewidywały tu architekturę totalistyczną, kolosalną wręcz, zupełnie jednorodną. Wyobraź sobie całe nabrzeże Odry obsadzone z obu stron na wieluset metrach takimi 'klocami' - toż to by było chyba widoczne z kosmosu. I niestrawne dla zmysłów. [quote]Niezła też była kaplica na Kozanowie - to była perła i coś dość wyjątkowego w tamtejszych warunkach. Szkoda wielka, że dziś tego nie można oglądać na żywo. Dzieło to doskonale pokazuje jak świetnym i wszechstronnym oraz elastycznym i wieloznacznym architektem był Konwiarz. [quote]To była architektura bardzo zróżnicowana i ideologicznie wcale nie taka jednorodna jak by się to mogło pozornie wydawać, ponieważ często nastawiono wrogo wobec tego co dziś uznalibyśmy za typowo niemieckie przecież to jasne. Nie ulegało to wątpliwości od samego początku. Każdy zajmujący się tematem to spostrzega w pierwszych chwilach. [quote]Te budynki nie nawiązywały też tylko do klasycyzmu, ale i baroku (Donau-Hotel w Linzu) i modernizmu z lat 20. (Fritz Höger!) nawiązania do baroku na gruncie śląskim i wielkopolskim były rzadkie lub niemal tożsame z nawiązaniami do klasycyzmu - bowiem ulubionym odniesieniem dla ówczesnych architektów stawiających np. szkoły, banki, drobne urzędy, siedziby małych instytucji był surowy barok klasycyzujący w odmianie północnej/północnoniemieckiej. Z oczywistych powodów do bujnego baroku czy rokoka się nie odwoływano. Stąd całe olbrzymie kompleksy koszar czy osiedli wyglądały nieraz jak kopie spichlerzy, magazynów, kamienic czy koszar właśnie z czasów Fryderyka Wielkiego - co na Śląsku miało szczególne uzasadnienie przecież, bowiem właśnie na tej dzielnicy władca ten szczególnie silnie odcisnął swe piętno w dziedzinie architektury ( kompleksy 'miast' koszarowych w Nysie czy Wrocławiu, podobne olbrzymie gmachy w Świdnicy, Brzegu, Głogowie, Koźlu itd. - nie przez przypadek zdjęcia tychże budynków znajdują się w książce Konwiarza. A znasz bunkry Konwiarza? Te olbrzymie 4 lazarety w szacie niemal rewolucyjnego klasycyzmu ze schyłku XVIII w. ? Wszystkie zachowały się szczęśliwie do dziś. Dla mnie one są jednym z czołowych osiągnięć tego architekta - choć o tak jednoznacznej i prozaicznej wymowie. Wpływy modernizmu ograniczały się zazwyczaj do budownictwa przemysłowego i niektórych konstrukcji inżynierskich ( stąd np. pewne modernistyczne ukształtowanie bryły zabudowy szybu kopalni w Kuźnikach Świdnickich ( k. Wałbrzycha ) czy potężnej fabryki na Bierutowskiej we Wrocławiu. Nie lega jednak wątpliwości, że w architekturze miejskiej odwoływano się w ogromnej większości do biedermeieru oraz klasycyzmu, co było kontynuacją wątkó podjętych 10-20 lat wcześniej - ok. 1910 r. - przez liczną rzeszę architektów niemieckich, głównie spod znaku Heimatschutzu. Rozeznanie w sytuacji ogólnoniemieckiej mam rzecz jasna zdecydowanie słabsze i ukształtowane nie przez osobiste wędrówki ale wyłącznie niemal przez lekturę pewnych rozdziałów książki Dobesza, innych syntetycznych publikacji oraz drobne tylko peregrynacje na teren Niemiec. [quote]A która mieszkaniówka z czasów III Rzeszy jest źle rozplanowana i monotonna i z czym ją porównujesz tak twierdząc? Ha! Przecież równie dobrze mogę odwrócić pytanie: pokaż mi masową mieszkaniówkę z okresu III Rzeszy na Śląsku czy We Wrocławiu samym, która by była - jak to powiedziałeś: "bardzo dobra, urozmaicona i doskonale rozplanowana". Taką można policzyć na palcach obu rąk. Przypadki takie są znacznie mniej liczne niż interesujące, wartościowe i trafne zespoły mieszkaniowe budowane w nurcie modernistyczno-funkcjonalistycznym czy innym od ortodoksyjnie konserwatywnego - jakże gorąco w czasach nazistowskich promowanego wzorca 'Mieszkań dla Ludu'. Owe 'Volkswohnungen'jakie powstały na Gaju i Tarnogaju, na Borku, na końcowym odcinku ul. Borowskiej, na placu Kromera i w jego pobliżu, na pewnym odcinku Ślężnej, w kilku miejscach Biskupina oraz w dziesiątkach miejsc Wrocławia oraz Śląska jak i czasem w Wielkopolsce ( np. w moim rodzinnym mieście Lesznie w trakcie okupacji zbudowano dwa zupełnie przyjemne ale całkowicie zestandaryzowane i niczym się niemal nie wyróżniające zespoły ) były w większości znacznie mniej atrakcyjne pod względem rozczłonkowania brył, banalne i stypizowane. Gdy się je porówna do stojących często w pobliżu zespołów architektury z okresu weimarskiego ( np. ul Tarnogajska/róg Gazowej, na Hubskiej, na wcześniejszym nieco fragmencie Ślężnej, na Olszewskiego ) jej przeciętność formalna i powtarzalność rzuca się w oczy. Ich rozwiązania formalne nie wykraczają z niewielkimi wyjątkami ( np. kamienica czynszowa i bank/kasa oszczędności na placu/forum biskupińskim ) poza stare pomysły przećwiczone w latach 20-tych czy wcześniej. Dokładnie to samo się tyczy układów przestrzennych. W niczym nie są one lepsze od wcześniejszych rozwiązań w domach z czasów republiki - mogą się do nich równać jeśli już. W tym właśnie tkwi sedno - budownictwo mieszkaniowe lat 30-tych pod wpływem ideologii nacjonalistycznej i rasistowskiej skupiło się w Niemczech w mniejszym stopniu na rozważanych wcześniej na czołowym miejscu zagadnieniach standardu mieszkania, jego jakości, klasy, odpowiednich cech, lecz bardziej na kwestiach 'moralno'-formalnych. Jeśli coś okazuje się godne odnotowania przy omawianiu tych domów/bloków/kamienic to są to zazwyczaj ciekawe detale ( metaloplastyka, sgraffita, elementy kamienne ) a nie nowe propozycje/rozwiązania projektowe w zakresie bytowania. Jeśli ciągle upierasz się przy swym zdaniu to odsyłam do Kononowicz, Urbanik, Dobesza, Niemczyka i innych: badacze Ci zajmujący się architekturą Wrocławia i Śląska w okresie dwudziestolecia międzywojennego zaznaczają w swych pracach, że w dziedzinie mieszkalnictwa po 1933 r. poza wspomnianymi przypadkami "krypto-modernizmu" ( Lauterbach, Grau i parę innych sytuacji ) nie działo się nic godnego uwagi a powstałe wtedy domy charakteryzują się znaczną unifikacją, przeciętnością. [quote]Rozumiem, że osobie pochodzącej z Wielkopolski i wyrastającej w innym otoczeniu przestrzennym może się to nie podobać i muszę to zaakceptować. Mnie się podoba. nie rozumiemy się. Nigdzie nie użyłem słowa, że architektura mieszkaniowa z okresu III Rzeszy mi się nie podoba! Wręcz przeciwnie! Właśnie dlatego, że w otoczeniu takich m.in. budynków spędziłem dzieciństwo i młodość a także i spędzam studia - właśnie dlatego tak je lubię! Ale jestem zdolny do naukowej oceny tych obiektów. Twierdzenie iż były one - obiektywnie patrząc - "bardzo dobre, urozmaicone, doskonale rozplanowane" - to pewna przesada, może się ona odnosić do niewielkiego procenta tychże dzieł. Z punktu widzenia rozwoju mieszkalnictwa nie doszło do istotnego skoku czy rozwoju jakościowego, raczej poprzestawano na tym co już osiągnięto i koncentrowano uwagę na kwestiach formalnych. Właśnie dlatego nie za bardzo wiadomo co o nich pisać w książkach o architekturze: ta maniera została odgórnie i siłowo zaprowadzona: zamiast rozsądnie próbować rozwijać architekturę nurtu konserwatywnego równomiernie na wszystkich płaszczyznach za najważniejszą uznano szatę zewnętrzną-formę. Czy budynki te są godnymi przykładami na wykłady z architektury współczesnej? Czy winny być traktowane jako przykład tego jak projektować się winno czy też jak projektować nie należy? Zawsze byłem przeciwnikiem architektonicznych fajerwerków, pragnąłem dobrej średniej, lubowałem się w przyzwoitości, lecz znaczna część tychże 'mieszkań dla ludu' porzuca przyzwoitość by zbliżyć się do przeciętności i nudy. Rozumiem, że warto zrehabilitować - że tak powiem - część twórczości konserwatystów działających za czasów Hitlera, nie popadajmy jednak w zbytni zachwyt nad tym co tworzyli. [quote]I tu się mylisz. Te smaczki były narzucane z góry przez nazistów, a wręcz nakazywano sięganie do wzornictwa miejscowego
Wybacz Łukasz ale tu błąd popełniłeś Ty - poprzez nieporozumienie: myllisz dwie rzeczy: wzornik form rodzimych - opracowany m.in. dla różnych rejonów Śląska oddzielnie - oraz motywy modernistyczne z 'rodzimością' nie mające wiele lub nic wspólnego.
Wyrażę może to jaśniej: 'smaczki' o jakich piszę nie miały nic wspólnego z 'rodzimością' i oficjalnym nurtem architektury lecz były one przemycane z repertuaru form nowoczesnych przez dawnych modernistów zmuszonych do projektowania architektury zachowawczej. Czy to jasne? Nie ma to nic a nic wspólnego z wzornikami o jakich wspominasz. Było to działanie wbrew władzy, niejako 'po kryjomu', możliwe zresztą zapewne tylko do jakiegoś momentu - czego dowodzi przykład Lauterbacha - odsuniętego w końcu od zleceń i pozbawionego możliwości uprawiania zawodu. Chcę by było jasne, że mówisz o zupełnie innym zjawisku niż ja: to opisane przeze mnie nie ulega wątpliwości: niezwykłość osiedla na Polance polega na tym, że było ono prywatną inwestycją Lauterbacha - zapewne dlatego mógł on coś takiego sobie zafundować i zrealizować ( jego ojciec był właścicielem tartaku i firmy handlującej drewnem, był w posiadaniu kilku nieruchomości, w tym działki na Polance ). O to właśnie w tym i kilku innych przypadkach chodzi, że gdy architekci tacy jak Lauterbach czy Grau realizowali dzieła za swe własne pieniądze i na własny użytek/dochód ( w przypadku Grau'a była to willa na Biskupinie, w sytuacji Lauterbacha - mini-osiedle będące inwestycją rodzinną ) to widocznie udawało im się zdobyć pozwolenie na parę ryzykownych, odważniejszych elementów nowoczesnych ( przeszklenia zamiast ściany, bulaje! - sztandarowy emblemat modernizmu!, określony układ bryłowy, plastyczne wcięcia, charakterystyczny układ przestrzenny - nie spotykane nigdzie indziej w tym okresie, itd. ). Mam nadzieję, że teraz bez niedomówień i niejasności udało mi się przekazać co miałem na myśli.
Ułańska? - czy to tam gdzie są te płaskorzeźby ponad wejściami do poszczególnych klatek?
To tyle w zasadzie. Moja sterta rzeczy do prasowania leży na łóżku pod stosem papierów i książek. Dziś chyba pora się do niej dostać.
acha - tak na marginesie, dla zrównoważenia i w poszukiwaniu ujęcia całokształtu: oto drobny acz miły cytat czy raczej credo Maxa Berga:
"dobrze zbudowane miasto pozwala swym mieszkańcom stać się lepszymi".
|
|