Sprawa wygląda nie tyle niepokojąco co groźnie. Żeby była jasność, nie jestem purystą, uważam ze wiele obiektów - w tym niektóre zamki – nadają się do odbudowy, a nawet z różnych powodów należało by je odbudować. Odbudowa jaka by nie była nie przyniesie oczekiwanych efektów, zwłaszcza w dłuższym okresie czasu. To co do tej pory w różnym stopniu odbudowano, w różny sposób spełnia swoja rolą=ę. Z reguły są tylko jednym z elementów krajobrazu kulturowego miejscowości i okolicy. Często wcale nie najważniejszym. A nadzieje często były wielkie. Należy jednak zacząć od kwestii podstawowej w tym politycznym wystąpieniu. Co ciekawe temat odbudowy zamków kazimierzowskich wzbudził niesłychanie żywa dyskusję w różnych forach, a był to tylko jak mi się wydaje marginalny wtręt. Zupełnie mniej uwagi poświęcono innym dużo ważniejszym propozycjom lidera tej partii. Jednak warto by było poza rzuceniem hasła troszkę konkretniej przekazać ideę. Pierwszą istotną sprawą jest określenie co jest zamkiem kazimierzowskim a co nie. Gdyby padło określenie zamki królów polskich, sprawa była by w miarę czytelna, ale kazimierzowskość zamku, zwłaszcza w fazie materialnej to w przypadku wielu obiektów kwestia sporna, a czasem wręcz marginalna. Zgodnie z powiedzeniem inżyniera Mamonia, parafrazują, Polacy w zasadzie lubią to co już znają. A zwłaszcza to co im wmówiono od dzieciństwa. Niestety czasem są to przekazy wręcz baśniowe. Czy wiec przy odbudowie-budowie zamku kierować się będą jakimś mitycznym wyobrażeniem zamku? Wiadomo wieże, no jedna co najmniej, brama, mur obwodowy i jeszcze oczywiście kazimierzowski dom zamkowy. Jednak przyglądając się poszczególnym obiektom, jeśli posiłkujemy się najwiarygodniejszym źródłem epoki, czyli zachowanym fragmentem kroniki katedralnej krakowskiej, to mamy do dyspozycji zamki które wzmiankowano jako inwestycje króla. Oczywiście możemy posłużyć się zapiskami Jana Długosza, ale wtedy wkraczamy trochę na drogę bałamuctwa które w przypadku tego kronikarza, zostało już wielokrotnie ukazane. Spróbujmy odbudować wiec poszczególne zamki. Wawelu jak rozumiem ruszać nikt nie zamierza. Idąc dalej mamy Ojców i jest pewne pole do popisu. Ale kazimierzowskie są w zasadzie fragmentaryczna wieża – można nadbudować (pytanie jak wysoko). Ale tutaj mamy co nieco ikonografii, może zdecydowanie być pomocna . Wieża bramna w zasadzie jest zachowana i lepiej przy niej nie majstrować. Pozostaje jeszcze dom zamkowy, ale czy mamy takowy na tym zamku, będący fundacją Kazimierza Wielkiego? Chyba nie. Z ikonografii wiemy dużo o kamienicy południowej, dużo mniej o budynku wschodnim. Niestety w tym przypadku może komuś przyjść do głowy odbudowa na podstawie szkiców Bogdanowskiego i tu już zaczyna się w znacznej mierze fantazja. Przesuwając się dalej mamy powiedzmy Rabsztyn, zamek nie kazimierzowski, chociaż niektórzy tak nie uważają, w najstarszej fazie w kompletnym destrukcie, i już przecież zrobiono z nim co można. Są co prawda dawne widoki, zwłaszcza urokliwy rysunek Vogla, ale niespecjalnie ma się on do rzeczywistości. Tutaj dużym problemem jest po prostu brak części skały na której się wznosił. Można oczywiście poprzestać na tym co zrobiono z zamkiem górnym, i zająć się zamkiem niskim. Operacja niestety trochę była by podobna do przykładu Bobolic. Na Jurze możemy jeszcze pomyśleć o Olsztynie, bo inne obiekty to już klasyczna forma szczątkowa. Myślę że nikt o zdrowych zmysłach nie myśli o odbudowie Ogrodzieńca. Chociaż rymuje się Ogrodzieniec – szaleniec. Więc kto wie. Ale Olsztyn faktycznie jest jednym z tych monumentalnych obiektów które działają na wyobraźnię inżynierów ludzkich dusz. Z pewnością można na nim wiele zrobić, kilka elementów zamku średniowiecznego w znacznych fragmentach jest zachowane. Jednak tak jak w przypadku Bobolic jest to jedna z najbardziej urokliwych ruin. To też ma wartość. Warto dodać w przypadku Olsztyna że zamek ten mimo że królewski i często wzmiankowany w czasach KIIIW, może nie mieć zbyt wielu elementów które można by było jemu przypisać. W zasadzie to zamek Wacława II Przemyślidy i późniejszych już jagiellońskich starostów. Osobną kwestią na Jurze jest zamek w Mirowie, bo on już chyba praktycznie wszedł w fazę odbudowy. I tu ciekawa rzecz, wydaje mi się że jeśli już jakiś zamek na Jurze nadawał by się do odbudowy, to właśnie Mirów. Szkoda że zamiast Bobolic nie odbudowano ewentualnie Mirowa. Z dwojga złego! Kolejnym zamkiem mogą być Chęciny. Myślę ze w czasach Bodo Ebhardta, i przy jego „możliwościach” ten zamek byłby wdzięcznym polem do takich działań. Wiele elementów zachowanych, chociaż w znacznej części już po dużych rekonstrukcjach. Niestety wiele istotnych elementów ekspozycyjnych jak i wieńczących było by już zupełną dowolnością. Ten zamek jest też w grupie tych obiektów które na przejeżdżających opadaj dygnitarzy robią najbardziej przygnębiające wrażenie. Pokazują bowiem Polskę w ruinie. Zapewne nikomu nie przyjdzie do głowy odbudować kazimierzowskie Niepołomice, choćby dlatego że w zasadzie już są odbudowane. Nie jest to co prawda strzelisty zamek z czasów kiedy Polska była bardzo z siebie (i swojego króla) dumna, ale o tamtym zamku nie wiemy praktycznie nic, a to co stoi też wygląda ładnie i jest śladem działalności innego ważnego króla. Znanego zwłaszcza z tego że był ostatnim królem. W swoim rodzie oczywiście. Z Niepołomicami jest też taki problem że znajduje się tam podobno czakram, i każdy kto go zniszczy będzie przeklęty. Jest odważny. Z zamku – niegdyś bardzo pięknego – w Nowym Mieście Korczynie, w zasadzie nie pozostał na powierzchnie kamień na kamieniu. Można jednak coś tam zbudować, ale niestety trzeba by wysiedlić paru suwerenów. Nie wiem czy się zgodzą. A w przypadku tego właśnie kazimierzowsko-jagiełłowego (wstrętny Litwin, poganin) zamku, mamy niezwykłe pole do popisu. Nasza wyobraźnia , a w zasadzie wyobraźnia architektów, dajmy na to np. takiego pana Kleczkowskiego, może dostąpić stanu nirwany. Zamek w Szydłowie został już załatwiony na amen więc nikt zapewne go się nie czepi, i dobrze. Niedobrze tylko że zostanie tam to co tam jest. Chociaż jak się ktoś uprze to dwie wieże postawi jak nic. Ciekawym przypadkiem jest tutaj zamek kazimierzowski w mieście Ojca Detektywa, czyli Sandomierzu. Z informacji które dostarczyli nam jak na razie archeolodzy, kazimierzowska była tam tylko ośmioboczna wieża, ale i to nie dokończona. Poza tym nic. Jeszcze w XVI wieku zamek otaczał wał ziemny. Z tą fragmentaryczną wieżą jest taka fajna sprawa że posiadała ona w swoim wnętrzu kominek, a ten był tam w związku z faktem pełnienia przez tą wieżę funkcji penitencjarnych. Co ciekawe właściwie cały późniejszy zamek był w zasadzie więzieniem, i to długo. Ale jak mawiał Lejzorek Rojsztwaniec, jak wypuszczają (przepraszam - ułaskawiają) to znaczy będą wsadzać. I miejscówka jak znalazł. Z kominkiem? Podobny problem jest z innym zamkiem kazimierzowskim a mianowicie Lublinem. Tam też coś już stoi w jego miejscu, dla nie poznali pełni funkcje muzeum, ale szybko może z powrotem stać się więzieniem. A muzeum można zawsze połączyć z sąsiednim Muzeum Wsi Lubelskiej. Pachnie jak nic skansenem. Kazimierzowski zamek w kazimierzowskim Kazimierzu Dolnym, też mógłby zostać odbudowany na podstawie dostępnej ikonografii. Tylko że dopiero po śmierci Olbrychskiego, bo może zaczaić się tam z szablą. 100 lat panie Olbrychski. Dość dużym problemem będzie zapewne odbudowa zamków w Zawichoście i Sieciechowie. Nie tylko dlatego że w ich miejscu jest obecnie środek rzeki, i to królowej polskich rzek. A to byłby już gwałt. Ale są znane przypadki nie takich działań ze szwagrem, więc i to jest możliwe, zwłaszcza że w przypadku Zawichostu mamy dość sugestywny widok, stworzony przez tego przebrzydłego Szweda - odszczepieńca, Dahlberga. Jeśli chodzi o zamek w Lubaczowie to poza murem z XV wieku, nie znaleziono tam nic innego murowanego z tamtego czasu, nie wspominając już o czasach kazimierzowskich, które to są podstawowym kryterium branym pod uwagę przy odbudowie zamków. Ale jeśli chodzi o Lubaczów to może po prostu źle szukano, a właściwie za płytko. Zamek w Przemyślu stoi, może nie wygląda jakoś kazimierzowsko, ale ma za to palatium (piastowskie!!!!), tylko ta cerkiewka na dziedzińcu. Sanok z wielkim hukiem odbudowano-zbudowano. Był to szczwany plan by zbudować tam wcześniej mocno osadzony budynek modernistyczny, by nie powiedzieć libertyński. Rytro i Czchów nie za bardzo są kazimierzowskie bo jak wiedzą zamkomaniacy są w zasadzie zamkami wroga Piastów, czeskiego Przemyślidy. Chociaż mam taki pomysł by odbudować to co może być piastowskie a nie odbudowywać tego co nie jest piastowskie. Z Dobczycami można było by zrobić cokolwiek, chociaż pewni heretycy twierdzą że Kazimierz Wielki bardzo by się zdziwił gdyby ten zamek zbudował. Jednak jak patrzę na ten z wyglądu „poniemiecki bunkier” to bardzo chciałby by tam było kazimierzowsko. Nowy Sącz ma pewne szanse na odbudowę, Jak władza sypnie groszem to elektorat odbuduje. Już takie plany są. Tylko znowu problem jak to zrobić, bo nawet przed wojną było to jakieś takie nie zamkowe. Ot magazyn nad rzeką. Właśnie! To był magazyn amunicji, może więc MON da pieniądze na odbudowę na potrzeby OT, by trzymać tam to z czego najbardziej słynie Nobel. I nie mam tu na myśli żadnego polskiego noblisty. Kiedyś niesamowicie urokliwy Czorsztyn dostał się na starość do lekarza i zrobiono mu operację. Pacjent dostał nowe serce, nowe nerki no i oczywiście nową wątrobę (bo to był tradycyjny polski zamek). Tylko czy to jest jeszcze zamek. Solec nad Wisłą. Myślę że same badania archeologiczne tego zamczyska przekroczyły by budżet na wszystkie odbudowy. Ale może warto zaryzykować i go przebadać. Radom ma już swoją twardą ekipę od odbudowy. A lud tutejszy zasobny, bogobojny i szczodry. Nie pożałuje grosza na odbudowę zamku. Zwłaszcza że zamek stoi na terenie plebanii. Jeśli już mamy na myśli sprawy kościelne to warto pochylić się nad zbiorowym wysiłkiem jakiego dokonują włodarze miasta Iłży. Jak odbudują swój zamek to się go zreprywatyzuje. A w zasadzie zwróci to co zabrał car. Inowłódz został w podstawowej fazie odbudowany. Teraz tylko czeka na dalsze instrukcje i decyzje. Znowu będzie strzegł ten nadpilicki bastion polskiej ziemi przed tymi … mazowszanami. Ale jak resztę odbudują tak ja wieżę, bo bardziej będzie to wyglądać na letni zameczek niż dumny zamek . Zamek kazimierzowski w Opocznie którego nie było. Nie no coś tam było, ale jakoś przy okazji trwających właśnie badań zamek podobno trochę się zmniejsza. I tu piszę bardzo cicho, więc należy czytać cicho, o tym że podobno głowa państwa, pan król miał tu swoją nałożnicę Esterkę wywodzącą się z narodu handlującego. Bolesławiec, z dopiskiem nad Prosną (Jak dobrze jest wiosną podumać nad Prosną). Można. Ale co zrobić z jedynym właściwie zachowanym elementem czyli wieżą. Podobno zbudował ją książę opolski Władysław, zwany od tego że był z Opola Opolczykiem. Niesyty był z zakamuflowanej opcji (a przecież Piast) i nie lubił Polski a w szczególności polskiego króla który był Litwinem, i co miał na zbyciu to sprzedawał Krzyżakom. I tam ma stać taka wieża? Ja protestuję. O Sieradzu powstano już dużo książek. Było też dużo badań. I okazało się że z zamku nic nie zostało. Oczywiście poza niemieckimi bunkrami (znowu?). Mamy jeszcze rycinę która przedstawia ten zamek, a jest tak fantazyjna że aż się nadaje by na jej podstawie zrekonstruować. ŁĘCZYCA. No tu już nasza dawna władza miała słuszną linię. I odbudowała. A może na złość? W każdym razie zamek kazimierzowski stoi, prezentuje się ładnie, bo zanim go Niemcy rozebrali to go narysowali. W Kruszwicy złego władcę zjadły myszy. Nie wiem czy był zły, ale historie piszą zwycięzcy. Mysia Wieża stoi, czasem coś tam dobudują. Ale zamek jakoś nie rośnie. Co ciekawe jego wygląd znowu zawdzięczamy temu luteranowi Dahlbergowi, ale jakaś dziwna ta rycina. Za dużo tego tam narysował, oby ktoś tego nie odbudował. W Nakle nawet nie wiadomo gdzie był zamek, a w Wieleniu siedzi Niemiec. Ciekawie wygląda rzecz z zamkami kazimierzowskimi znajdującymi się na terenie Ukrainy. Lwów 2 zamki, Trembowla, Tustań, Halicz i Włodzimierz. Czy ta sprawa jest już uzgodniona? Z pewnością są zamki które warto odbudować. Ciekawe że z reguły bierzemy się za obiekty które do odbudowy się niespecjalnie nadają, a zostawiamy te których ewentualna odbudowa miała by pewne szanse powodzenia. Takim szczególnym miejscem, dziwnie zachowanym, są zamki na Mazowszu. Oczywiście nie mam tu na myśli koszmaru minionych lat , czyli zamku w Gostyninie. Ale - może to zabrzmieć obrazoburczo – choćby zamek w Czersku nie wymaga zbyt daleko idących dopowiedzeń by jego odbudowa prezentowała się wiarygodnie – i pięknie od strony Wisły. Podobnie rzecz ma się z zamkiem w Ciechanowie, ten np. zrealizowany wg koncepcji M. Lewickiej miałby wg mnie dużą wartość dydaktyczną. Naprawdę solidnie zachowane mury gotyckie prawie całego założenia. Trochę domysłów przy zwieńczaniu ale rozplanowanie domu wielkiego mamy wręcz odciśnięte w negatywach na zachowanych ścianach. Trochę podobnie rzecz ma się z zamkiem w Liwie. Najistotniejszy jak się wydaje elementy tego zamku na szczęście się zachowały. Znamy wielkość, wysokość, proporcje. A rozplanowanie domu zamkowego doskonale podaję inwentarze. Oczywiście że w części była by to atrapa, ale sądzę że miała by coś z ducha pierwowzoru. Niestety takiego komfortu nie mamy w przypadku Rawy Mazowieckiej, i chyba warto było by poprzestać na tym co jest. Wiem że kusi ale to było olbrzymie założenie i sądzę że przerosło by możliwości percepcyjne architekta. To tyle w skrócie i na wyrywki.
|