Zamki i warownie ziemi mazowieckiej
Agnieszka Sypek, Robert Sypek"Wydanie drugie nie poprawione"
Po miażdżącej krytyce z jaką spotkało się pierwsze wydanie tego przewodnika w „Roczniku Mazowieckim” (2003, t. XV) wydawało się, że drugie będzie faktycznie poprawione. Niestety, czytelnika spotka zawód, bowiem twórcy i wydawca nie wzięli sobie do serca uwag recenzentki – Elżbiety Kowalczyk. W efekcie w zamieszczonych na początku „Dziejach Mazowsza” i „Kalendarium” roi się od tych samych błędów co poprzednio. Tak więc dowiadujemy się, że jest jakieś „Nowe” Mazowsze, że Siemowit I, syn księcia Konrada, zginął podczas litewskiego najazdu na Ujazd w 1262 r. w , a przecież został ścięty w Jazdowie, dalej czytamy o najeździe Wacława II na Mazowsze, którego nie było, czy kuriozalne „1352–1370 Kazimierz Wielki dzierży Mazowsze w zastawie”. W części przewodnikowej powtórzono te same błędy odnośnie grodzisk w Grodzisku, Słupnie, Ciechanowie, Szreńsku, Sarnowie, a są to jedynie przykłady nieprawidłowości wymienione w recenzji w „Roczniku Mazowieckim”. Aż strach pomyśleć, co w przypadku pozostałych obiektów! Jedyną poprawką, jaką wniesiono, to rezygnacja z nowomodnego terminu „wykopaliskowe artefakty” przy prezentacji grodziska w Bogurzynie. Przewodnik nie obejmuje wszystkich obiektów warownych na terenie Mazowsza, a ich zestaw został dostosowany do przebiegu szlaków komunikacyjnych. Nie ma więc m.in. ważnego niegdyś grodu w Nasielsku, są za to obiekty z okolic Piotrkowa Trybunalskiego, nie związanych z Mazowszem. W przewodniku poświęcono stronę warszawskiej Cytadeli Aleksandrowskiej. A co z pozostałymi budowlami obronnymi wzniesionymi w czasach carskich? Równie interesujące i godne uwagi są wszak twierdze w Modlinie, Zegrzu, Osowcu i Łomży, a także fortyfikacje Beniaminowa, Dębego, Pułtuska, Różana i Ostrołęki. Ich zamieszczenie zwiększyłoby wszak atrakcyjność przewodnika. Jego walorem jest bez wątpienia strona ikonograficzna – kolorowe fotografie, plany grodzisk, rysunki pokazujące obiekty warowne w czasach świetności, m.in. Czersk, Liw, Pułtusk. To jednak nie wystarczy na wysoką ocenę, głównie z racji „wiedzy historycznej i archeologicznej autorów, która jest żenująca”, jak napisała Kowalczyk, nazywając przy okazji takie publikacje „szkodnictwem”. Tylko dwie gwiazdki. Autor recenzji: Henryk Sienkiewicz